[1]Pewnie dziś, wiele osób zapyta jak sobie dałam radę. Jak po tej tragedii podniosłam się. Dzięki czemu mogłam zacząć normalnie funkcjonować. Kto mi pomógł. Kiedy tego dnia, wyszłam ze szpitala cała zdruzgotana nie widziałam już w niczym sensu. Po słowach lekarza "Niestety nie udało nam się. Dla niego nie było już szansy. Przykro mi." pomyślałam sobie "Wcale ci nie jest przykro! Nie wiesz co to znaczy stracić osobę...osobę którą się kocha najmocniej na świecie! Nic nie wiesz!". W myślach miałam tylko masę tabletek, dużo alkoholu i sen. Sen na zawsze. Razem z Tobą tam wysoko. Tam gdzie dalej mogło nam być dobrze. Po paru dniach był Twój pogrzeb. Wcale nie chciałam tam iść. Nie miałam zamiaru tam iść.. bo ja się z Tobą nigdzie nie żegnam. Nadal mam cię tutaj blisko siebie. Tutaj, w sercu zostajesz na zawsze. Jakiekolwiek pożegnanie nie wchodziło w grę. Jednak przełamałam się. Poszłam. Nie miałam serca, żeby przepuścić z Tobą jakiekolwiek spotkanie.Ubrałam się. Wcale nie na czarno.
|