szpitalne sale,ona klęczy na zimnej podłodze,zasłaniając swoją twarz,nie chce by ktokolwiek widział jak jej łzy bezlitośnie spływają po bladych policzkach. klęczy czekając na jakąkolwiek wiadomość o jego stanie.minuty dłużą się niemiłosiernie,aż słyszy kroki. podnosi głowę, bezsilnie wstaje.chce usłyszeć,że jest lepiej,a operacje się udała.niestety,jej uszom obija się jedno słowo:niestety.i w tej chwili zatrzymuje jej się serce,które po chwili rozsypuje się na milion kawałków. czuję jak nogi się uginają a twarz zalewa jeszcze więcej łez.nie może znieść myśli,że go już nie będzie, nie będzie tej osoby,która potrafiła w kilka sekund wyczarować na jej twarzy beztroski uśmiech,pocieszyć w każdej ciężkiej chwili oraz cieszyć się jej szczęściem.wiedziała,że teraz jej życie będzie szare,przecież właśnie sens jej życia odszedł.
|