zastanawiam się czasem, jakby to było, gdyby los zechciał złączyć nasze drogi gdzie indziej. w innym miejscu, innym czasie. gdyby nie łączyło nas zupełnie nic ziemskiego, ani wspólna droga do domu, autobus, miejscowość. gdybyśmy byli sobie obcy, nieznajomi, czy przechodząc obok siebie przypadkiem, mijając się na ulicy, czy udałoby się nam? czy nasze spojrzenia spotkałyby się na tą jedną chwilę, ułamek sekundy, nic nie znaczący moment. dostrzeglibyśmy w naszych oczach ten blask, to coś, czego nie da się zaznać nigdzie indziej i znaleźć w nikim innym, spadłaby na nas miłość? czy już na zawsze żylibyśmy daleko od siebie, w świadomości, że brakuje nam czegoś własnego, jakiejś części serca, bylibyśmy zamknięci w nieświadomej tęsknocie, oddzieleni czymś więcej, niż tylko odległością, choć tak bardzo bliscy sobie nawzajem.
|