Sobota... Późne popołudnie w domu znowu afery... Nie mogąc już wytrzymać- biorę plecak, kilka ciuchów i piszę wiadomość 'Spotkajmy się na moście za 30 min'... Wiedząc, że nie odpiszesz, łudzę się nadzieją, ale dzielnie idę przed siebie... Jestem... Czekam... Mija już sporo czasu... Już dawno powinieneś być...Zimno... Jest coraz zimniej... W oddali widzę zamgloną postać... To nie Ty... Odwracam się, a po moim policzku spływa łza... Jednak słyszę za sobą gruby, męski głos, który mówi prawie szeptem 'Panienko' odwracam się momentalnie i ze zdziwioną miną patrzę na mężczyznę, który kontynuuje 'czy to Ty pisałaś na telefon Bartka?' przyglądam się mu podejrzliwie, ale w końcu odpowiadam 'tak, a o co chodzi?'... Przerażony patrzy na mnie jakby ze smutkiem i odpowiada 'Bartek miał wypadek jakieś 2o minut temu dostał wiadomość i wybiegł z domu, pędząc przez jezdnie nie zauważył nadjeżdżającego samochodu... Obecnie leży w szpitalu' Słysząc to widzę ciemność przed oczami..
|