I gdy tylko go zobaczyła, od razu poczuła się lepiej. Ogarnęła ją taka wielka, nieopisana euforia a zarazem spokój. Czuła, że nic więcej jej nie potrzeba. Tylko on. Gdy podszedł do niej z tym swoim zajebiście pięknym uśmiechem, tak bardzo chciała mu powiedzieć, że go kocha, że jest tu dla niego. Ale nie mogła. Nie była aż tak głupia. Cieszyło ją każde jego słowo skierowane do niej. Cokolwiek by to było. Czuła się wtedy taka ważna. Gdy na nią patrzył, aż chciało jej się śmiać, była taka szczęśliwa. On potrafił ją uszczęśliwić najgłupszą rzeczą. Lub po prostu tylko tym, że był. Chociaż nie jej. Ale nie miał pojęcia o tym, co ona do niego czuje. Nie zrozumiałby tego. Kiedy usiadł obok niej i ją objął, oblała ją fala ciepła. Tak bardzo tego pragnęła, ale nie mogła na to pozwolić. Przecież domyśliłby się, że coś do niego czuje. A tego by nie zniosła. Żeby chociaż miała wymówkę, że była pijana lub najarana. Ale była całkowicie trzeźwa. / cz. 1
|