To nie było byle co ale moje serce nie chciało sie na Cb gniewać, a rozum mówił, że nie jesteś wart moich łez... Odwróciłam się założyłam buty i kurtkę, złapałam torbę i wybiegłam z domu... Biegłeś za mną ale szybko mnie zgubiłeś lecz za dobrze mnie znasz byłeś szybciej tam niż ja... Moje miejsce w którym odcinam sie od rzeczywistości nie było juz takie nie znane. Usiadłam z boku wyciągnęłam długopis i jakąś pomiętą zapisaną już kartkę i zaczęłam rysować jakieś bazgroły z nadzieją, że sobie pójdziesz. Ty widząc moje zakłopotanie podszedłeś pocałowałeś w policzek, wyszeptałeś kocham Cie. Na sam koniec powiedziałeś; "mam nadzieje ze mi jeszcze kiedyś wybaczysz" i poszedłeś szybkim krokiem odwracając się co chwile. Wróćiłam szybko do domu, a na telefonie bylo juz kilka wiadomosci od Cb. Martwiłeś sie a ja wyłączając telefon położyłam sie spać z nadzieją, że jak sie obudze wszytko bedzie dobrze...
|