 |
wybiegłam z domu cała roztrzęsiona. miałam na sobie tylko bluzę, a śnieg padał jak opętany. zaczęłam uciekać.pobiegłam gdzieś,w jakieś ciemne miejsce,miałam nadzieje,że tu nikt mnie nie ujrzy. skuliłam się pod ścianą i rozglądając się pozwoliłam łzą swobodnie płynąć.-nie tak miało być! - krzyczałam podnosząc się i na nowo upadając. - owszem, nie tak miało być. - usłyszałam cichy szept. - kto.. kto tu jest? - spytałam wystraszona. w jednej chwili w mojej głowie zgromadziły się najgorsze obrazy. - to tylko Ja, przyjechałem po Ciebie. - odparł wyciągając w moim kierunku rękę. - daruj sobie. - mruknęłam i odwróciłam się do niego plecami, po czym zaczęłam biec. nie minęła chwila, kiedy poczułam, jak silnie złapał mnie za nadgarstki. - ał.. - zaczęłam,ale nie skończyłam, przerwał mi.-w dupie mam czy Ci się to podoba czy nie! martwiłem się, jedziemy i kurwa koniec! - krzyknął, a Ja wystraszona pozwoliłam się prowadzić.wiedziałam, że mnie kocha a on wiedział,że tylko strachem może mnie zmusić.
|
Dodaj komentarz
