Słucham jak wiejący wiatr porusza suchymi liścmi drzew. Tegoroczna zima jest raczej tylko przedłużeniem jesieni. W oddali widać ludzi, których twarze pogrążone w smutku co chwilę mienią się w słońcu ukazując na policzkach ślady łez. Stoję nad Twoim grobem patrząc w dół przeszywając kolejne warstwy ziemi wzrokiem, który dzięki eksplodującej w nim tęsknocie ukazuje mi Twoją twarz. Znów płaczę. Mimo tysiąca obietnic złożonych nie tylko sobie, ale też Tobie nie potrafię patrzeć Ci w oczy bez chociaż cienia smutku. W powietrzu zamiast śniegu unoszą się drobne krople deszczu. tuszujące ślady łez. Ocieram ręką twarz z myślą, że muszę przestać. Odchodząc patrze ostatni raz w Twoją stronę. Nie zostajesz tam, znów idziesz ze mną. /mr.filip
|