- Dzięki, że przyszłaś pogapić się na moje malunki - odparł, biorąc mnie za rękę i potrząsając nią energicznie. Przystanęliśmy w cieniu między latarniami. W ich słabym blasku nasze twarze nabrały pomarańczowego odcienia. Pochłodniało, a wydychane przez nas powietrze łączyło się, tworząc jedną mglistą smugę. - Miałem nadzieję, że przyjdziesz - dodał JJ. - Szukam nowych przyjaciół. Bardzo ich potrzebuję - odparłam wykrętnie, próbując zbagatelizować osobliwe napięcie, które niespodziewanie powstało między nami. - Racja. Duży fanklub zawsze się przyda - mruknął JJ. Puścił moją dłoń i zaczął bawić się szalikiem, rozwiązując go i znów motając mi wokół szyi. Moje serce znów waliło mocno pod kurtką, a w uszach brzmiał dziwny szum. Krew coraz szybciej płynęła w żyłach. O Boże, czyżby Jess trafiła w dziesiątkę? Będziemy się całować? JJ uśmiechnął się i spostrzegłam, że stoimy bardzo blisko siebie./ [cz.1]
|