Stała nad jej grobem. Na niebie lsnily gwiazdy, drobne płatki śniegu spadały na jej krecone włosy. - Brakuje mi, Ciebie wiesz? Umarłaś tak.. niespodziewanie. Wiem, że to nie Twoja wina i jest to sprawka kogoś. Przysięgam Ci, że nie zostawie tego tak. Znów ode mnie odszedł, a teraz nie usłysze już twojego bedzie dobrze, mala. Daj mi jakiś znak jakikolwiek, tak bardzo cie kocham ciociu.. Opadła bezwładnie na ławke wpatrując się w zapełniony wiązankami grób. Słyszała kroki, ktoś powoli kierował się w jej kierunku. Adrenalina stawała się coraz większa, w myślach układała sobie scenariusze, że zaraz stanie się ofiarą. Zamiast ujrzeć przystojnego zbrodniarza, zobaczyła jego. Chłopaka, którego kochała. Pragnela wstac, podbiec i wtulic sie w niego. Wiedziala, ze wroci. Zawsze wracal. - Co tu robisz? - Dla ciebie mała, wiesz jak bardzo Cie kocham. Nie chce abys siedziala w tym zimnie sama. Wiem, ze tesknisz, ale nusimy zyc dalej. Ona na pewno by chciala bys byla szczesliwa.
|