tamtego wieczora chwyciłam kurtkę, telefon oraz słuchawki po czym wyszłam z domu.jak gdyby nic zaczęłam iść przed siebie. wiedziałam że każda łza spadająca po moim policzku co raz bardziej rozrywa moje serce mimo to nie przestawałam. W pewnym momencie stanęłam i zaczęłam się modlić spoglądając na niebo z którego spadały płatki śniegu...." tak bardzo chciałabym żebyś był tutaj, byś żył...jebane dragi " - wymamrotałam pod nosem kopiąc jakąś butelkę, która właśnie leżała pod moimi nogami po czym ruszyłam w stronę ciemnego parku, w którym tak lubiliśmy przesiadywać na huśtawkach opowiadając sobie różne historie, a głównym naszym tematem była przyjaźń, przyjaźń jaką podarowałeś mi odchodząc z tego świata. jedyne co mi teraz pozostaje to napisać jedno , krótkie " dziękuję " z nadzieją, że czytasz teraz moje słowa patrząc na mnie gdzieś tam z góry... II systematyczny_chaos
|