Stałeś w progu szatni, patrząc gdzieś ponad moja głową. Chcąc wejść do szatni wpadłam na Ciebie. Nie pozwalałeś przejść. Ponowiłam próbę. W końcu wykrzyczałam PRZEPUŚĆ MNIE , bijąc cię bez siły w klatkę piersiową. Dopiero wtedy spuściłeś niżej wzrok i patrząc na mnie : odpowiedziałeś : Sorry, nie zauważyłem Cię. Z tym swoim cholernym, chorym uśmieszkiem./s-r
|