uwielbiam ten stan, kiedy idąc z rana do sklepu po bułki i sok pomarańczowy zachowuje się tak niedbale. niestarannie uczesana w niesforny koczek, ubrana w luźne, szare dresy oraz przypadkowo włożone trampki. w słuchawkach odprężająca nuta, twarz delikatnie muśnięta słońcem.
|