|
siedziałam na bujanym fotelu, delikatnie kołysząc się w tył i przód. zęby wbijałam w wargi na tyle mocno, że po brodzie ciągnęły się cienkie strużki krwi. źrenice miałam powiększone, patrzyły w nicość. - on naprawdę odszedł - pomyślałam. a w mojej głowie mimowolnie pojawiło się nowe marzenie - zapragnęłam umrzeć.
|