pamiętam to jakby było wczoraj, mimo że minął już ponad rok. siedziałam przy jej łóżku, czekając aż się wybudzi. lekarze dawali około 50% szans na przeżycie. ja ani na chwilę nie straciłam nadziei. wiedzialam, że nie odejdzie od nas bez pożegnania, zbyt mocno nas kocha. bylam przy niej od tygodnia. mówiłam, żeby już wróciła i przestała robić sobie żarty, że potrzebujemy jej, kochamy. kolejnego dnia, o 11:52, gdy poszłam kupić sobie kawę, dostałam z góry od taty telefon. "zmarła"- usłyszałam. momentalnie pobiegłam na górę, ujrzawszy zapłakanego tatę, uświadomiłam sobie, że to prawda. że zostawiła nas i odeszła w objęcia aniołów. a dziś? nie ma dnia, żebym nie poszła na jej grób. nie ma dnia, żebym nie oglądała naszych wspólnych zdjęć, nie wspominała tak wielu pięknych chwil. codziennie stojąc nad grobem powtarzam sobie ze łzami w oczach "brakuje mi Ciebie, mamo."
|