Czasami ten ból który czuję rozrywa od środka, paraliżuje, sprawia, że nie mogę ruszyć żadną częścią ciała, łzy? czasami już ich nawet nie mam. Leżę i ślepo wpatruję się w sufit,w punkt którego tak naprawdę nie ma, świat wokoło wiruje jakby zwariował i to też boli, bo nie mogę go zatrzymać. Nie mogę wstać, nie mogę się ruszyć, nie mogę nic, a ból nadal jest we mnie, tkwi tam i doszczętnie niszczy wszystko. Każdą komórkę mojego ciała i każdą oddzielnie.
|