miał dopięte wszystkie szczegóły. jego uśmiech wydawał się być nienaganny, a głębia, która krzyczała niemo z jego ciemnych tęczówek przyciągała jak stoisko z czekoladą. jego dłonie, które zazwyczaj były ułożone wzdłuż ciała zapraszały do siebie, na kilkugodzinny spacer. jego zapach, który czułam będąc nawet po drugiej stronie korytarza nie pozwalał mi się na niczym skupić. gdy tak naprawdę był jednym, wielkim chaosem smakującym jak twoja ulubiona czekolada. przyciągał, oplatając wokół ciebie swoją woń, która szeptała ci wieczorem do ucha jak bardzo go pragniesz. jego bliskości i głosu. poddałam się w końcu. uśmiechnęłam się i pocałowałam go. zdobyłam niebo. tak kuszące i podstępne. /happylove
|