Siedzieliśmy razem pod gwiezdnym niebem obserwując konstelacje. Jego wzrok był już inny. Jego oczy nie miały takiej głębi. Jego oddech na moich ustach nie był taki jak dawniej. Połozyłam głowę na jego torsie obserwując gwiazdy. -Widzisz ? Zapytał spogladając na mnie.- Czy, co widzę ? Zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi. -Tamtą gwiazdę spadającą. -Tak widzę ją. Odpowiedziałam nie wiedząc do czego zmierza.-Ty.. Ty musisz zrobić to samo, ta gwiazda zgaśnie, jej już nie będzie, musisz, tak zrobić..Powiedział przyciszonym głosem wstając niepewnie. -Nie rozumiem.. powiedziałam obawiając się najgorszego.-Czas ogarnąc, wrócić do TY i JA nie MY. NAS już nie ma, rozumiesz ? Powiedział bez najmniejszego żalu w głosie. Z każdym jego słowem czułam jak serce kłuje mnie coraz bardziej, czułam jak opadam z sił, na pozegnanie pocałował mnie w kark tak jak najbardziej lubiłam, zostawił mnie tam samą, pośród spadających gwiazd, pośród tylu gasnących uczuć, znostawił mnie i już nie wróci.
|