Grubo po dziewiątej piłam wódkę z sokiem, kiedy usłyszałam dźwięk smsa. "Jeśli znowu chcą mnie wyciągnąć na melanż, to przypierdolę głową w ścianę" - pomyślałam. Na ekranie pojawiło się Jego imię, a ja z wrażenia zacisnęłam pięść, mając ochotę przypieprzyć w wyświetlacz. "Jak tam, już Ci lepiej?" głosiła wiadomość. Po dwóch miesiącach łaskawie uraczył mnie troską. Jebnęłam telefon na biurko i wyszłam na szluga. Biorąc kolejne machy układałam w głowie odpowiedź i zastanawiałam się nad tym czy to jeszcze miałoby sens. Czy jeszcze potrafię mu zaufać. / kredkinabaterie4
|