Nie nazywam tego ani miłością, ani przyjaźnią. Tak naprawdę nie potrafię zdefiniować tego uczucia. Jest to chyba coś pomiędzy. Coś, co nie pozwala mi tego porzucić od tak wielu lat i zostawić gdzieś za sobą. Coś, co mimo wszystko- zawsze do mnie powraca. Przypomina, że należy "je" pielęgnować, że nie można zapomnieć. To "coś" łączy mnie z nim. Z moim bratem- najwspanialszą osobą, jaką Bóg mógł postawić na mojej drodze.
|