Złapałam Cię za rękę, kiedy na śliskim lodzie Twoja noga poślizgnęła się powodując zachwianie Twego tak silnego ciała. Złapałeś mnie mocno, jakby ode mnie zależało Twoje życie, chwyciłeś mnie za ramię i podciągnąłeś się. Stojąc już twardo na ziemi spojrzałeś mi w oczy, w obie ręce chwyciłeś moją twarz i subtelnym pocałunkiem podziękowałeś za ten drobny gest. Dla niego jednak gotowa byłam skoczyć w ogień, by go ratować, gotowa byłam cierpieć dla niego, ratować go ze wszystkich wypadków, niepowodzeń i tych drobnych smutków. Dla niego byłam w stanie oddać własne życie, zginąć dla niego, za niego. Byłam jego tarczą, otoczoną bezgraniczną miłością, której nie zachwieje nawet Bóg.
|