Ubrała te same domowe ciuchy co zawsze, rozpuściła włosy, doskonale wiedząc, że On lubi patrzeć jak rozwiewa je wiatr, musnęła szybko usta różową, pachnącą pomadką i wybiegła mu na powitanie. Nieważny był lejący jak z cebra deszcz, czy przemoczone w klapkach stopy. Liczył się tylko ten jeden pocałunek, złożony sobie namiętnie na ustach i ciepło dwóch ciał splecionych w mocnym uścisku. To nie wiarygodne, jak bardzo można się stęsknić przez kilkanaście godzin. To nie wiarygodne jak bardzo można kochać.
|