tylko w Jego ramionach jestem szczęśliwa. wtedy nic i nikt inny się nie liczy - tylko On. wracam do domu, szarej codzienności. zalewając się łzami bezsilności. ten cholerny brak siły... wiem, jestem beznadziejna. ale zupelnie sobie nie radzę. brak mi Jego. Jego głosu, dotyku, spojrzenia. nie potrafię dalej tak ciągnąć tego za sobą. to jest silniejsze. rzeczywistość, problemy mnie przerastają. przepraszam...
|