Już nie pamiętam, kiedy zniknęłam ja.
Istniałeś Ty, lecz nie było już nas.
Plątałam się w sobie, tak jak plącze się nić.
Bez Twoich oczu nie widziałam nic.
Za słaba, by odejść, znów czekałam na świt.
Słysząc Twój głos, że tak kochasz jak nikt.
Lecz we mnie to samo wołanie, ten krzyk:
"Ocal mnie, uratuj mnie..."
|