Dzień jak dzień. Ferie. Pojechaliśmy ekipą do przyjaciółki wypić piwko...Ciebie tam nie było.Dzień wcześniej oświadczyłeś kumplowi,że chyba skończysz ze mną znajomość,bo już cię to wkurwia. Spoko. Wypiliśmy,spaliliśmy kilka szlugów, pośmialiśmy się. Potem zamuliłam.Wróciłam do domu.nie chciałeś ze mną wyjść. Położyłam się na łóżku,pod kocem. słuchawki na uszach,wzrok skierowany na nasz zdjęcie. Potok łez i krzyk rozpaczy. Wyszłam z domu. Poszłam na przystanek. Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus,wysiadłam na mieście, szłam przed siebie,po chwili zorientowałam się,że jestem na Twoim rejonie. Zawróciłam,poszłam do parku,do tego miejsca,w którym działo się tak wiele... Znów łzy. Mam wrażenie,że się rozpadam..
|