„Bo w schronisku, proszę Pani to jest trochę jak w domu dziecka: nosy poprzyklejane do szyby, stukot łapek i ciągłe kolejki do toalety, no i wyczekiwanie... ciągłe..., że może w końcu po mnie przyszła ta Pani? Może zatrzymany na dłużej wzrok tego Pana mówi, że dziś ja opuszczę to miejsce by zasiąść na jego kolanach?
… I rozczarowania, kiedy widzisz sylwetki ludzi, którzy odchodzą śledzone pełnymi jeszcze nadziei oczami, odprowadzane cichymi słowami: nie zostawiaj mnie, proszę…
Bo w schronisku proszę Pani, to jest trochę jak w poczekalni, jedni przychodzą, drudzy odchodzą, wszyscy z niecierpliwością oczekują, kiedy wybije TA godzina. Niby razem a jednak każdy osobno… Jedni wciąż pełni nadziei, że to już, niebawem, za chwilę; inni już bez emocji, bez wiary…
Ile można czekać na pociąg, który ma setki łez opóźnienia?...”
Mruczek ze schroniska
|