stali pijani w ślepej uliczce. on palił papierosa i chodził w tą i z powrotem. drażnił ją każdy jego ruch, pieprzony egoista, myślała. - jestem pieprzonym ścierwem, moje marne życie zmusiło mnie do rzucenia miłości - zielska. ja jestem uzależniony rozumiesz to? jestem chory psychicznie. - parsknął śmiechem przygniatając butem rzuconego na ziemię papierosa - mówią, że marihuana nie uzależnia... w takim razie nie wiedzą jak to jest palić dzień w dzień, żyć ciągle na fazie i mieć wszystko w dupie. ty mnie nie znasz, zawsze gdy byłem z tobą byłem pod wpływem tego narkotyku. zdarzało mi się i być na czymś mocniejszym, ale to nie dla mnie. kurwa! nie znasz mnie! - patrzyła na niego w osłupieniu, łzy gotowe były do wypłynięcia na policzki. - ale rzucam to, rzucam.. nie, nie.. ja palił już nie będę. - patrzył na nią w błaganiu. wiedziała, że jest niczym w jego oczach, zwykłą dziewczyną, która ukrywała swoją miłość do niego. /redsoxpugie
|