leżałam na plaży ze słuchawkami w uszach. nagle coś runęło na mnie. to byłeś ty. sypałeś mnie piaskiem. był taki ciepły. był taki jak ty, gorący gdy mnie przytulałeś. - co ty robisz? krzyczałam. - na starość będziesz leżała kotek, chodź do wody. - doskonale wiesz, że nie potrafię pływać, upierałam się. - nie ma problemu, uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. wniósł mnie do wody i kręcił w kółko. - słodki jesteś, wiesz? powiedziałam mu cicho do ucha. - gdybym cię puścił na pewno byś tak nie powiedziała, odpowiedział cicho. - dawaj buziora niedobrzelcu, a nie prawisz mi tu farmazony, krzyknęłam. - co tylko zechcesz księżniczko i pocałował mnie. był przy mnie. kochał mnie i to liczyło się najbardziej.
|