przychodza takie momenty, ze zaczynam sobie przypominac wszystko co o nim wiem, a jest tego za duzo... przypominam sobie jego glupie teksty rzucane w moja strone za ktore bym go chetnie udusila, jego piekny usmiech ktory zawsze sprawial, ze poprawial mi sie humor, jego dotyk, ktory zawsze mnie uspokajal, jego ocy, ktore byly tylko dla mnie, jego glos w ktorym czulam to cieplo, ktore bylo kiedys tylko dla mnie, jego styl chodzeni nawet bym specyficzny, jego glupie zarty, przez ktore opadaly mi rece, jego styl prowadzenia glupiego samochodu, mimo zbyt duzej predkosci jest/byl jedyna osoba, z ktora nie balam sie jezdzic z zamknietymi oczami.... przypominam sobie to codziennie czasem czesciej, oszukujac siebie, ze wcale tak nie jest....
|