W szkole zorganizowany był apel z okazji 11 listopada .Siedziałam z ziomkiem w samym tyle opieraliśmy się o ścianę i słuchaliśmy dobrego bitu .Kiedy nagle stanęła przed nami nauczycielka od angielskiego .Wyjęłam słuchawki z uszu ' o co biega ' zapytałam .Wtedy zaczęła się afera. Profesorka krzyczała jak oszalała .Że jak my tak możemy jest śpiewany hymn szkoły , nie mamy szacunku do niczego i do nikogo .Wydzierała się tak głośno że było ją słychać na samym początku auli , tak że wszystkie oczy skierowane były ku naszym osobom . Chciałam coś powiedzieć ale kumpel chwycił mnie za rękę .'Owszem może nasze zachowanie było trochę niepoprawne ale na pewno lepsze od pani .Bo my nikomu nie przeszkadzaliśmy a ty swoim jękami baby w ciąży przerwałaś całą uroczystość .Więc albo się uspokój albo weź coś na wstrzymanie kobieto' .Kocham te jego intelektualne wypowiedzi i tą ciętą ripostę .Kocham gdy po wszystkim siedzimy u dyrektorki a on patrzy na mnie tym słodko przepraszającym wzrokiem / nacpanaaa
|