Miała już dość, wszystkiego, nawet swojego życia. Już nie potrafiła walczyć, a może nie chciała. Nie dawała rady, nie miała sił. To on był jej podporą, dawał jej tlen, siłę, a teraz tak po prostu to zabrał. Bała się, że jak znowu zacznie walczyć, straci kogoś ważnego, na kim jej zależało, chociaż wiedziała, że poddając się na pewno nic nie zyska. Miała dosyć łez, bólu, cierpienia, samotności, samych fałszywych ludzi na około siebie, cięgle nowych ran, tych które zadawała se sama, i tych boleśniejszych które zadawali inni. Ciągle się zastanawiała "może to pora by odejść? " jednak nie potrafiła znaleźć odpowiedzi
|