|
Deszcz padał na jej splątane włosy. Czerwona
szminka rozmazała się po policzku, papieros
powoli się dopalał, a z jej ust wydobywał się
mały dymek. Obok jej nóg leżała butelka
taniego wina. Miała nadzieję, że ktoś wreszcie
ją usłyszy, ale była sama. Zrobiła krok do przodu i nie musiała się już niczym martwić.
Następnego dnia znalazł ją sprawca jej
nieszczęścia. Dopiero teraz zrozumiał, że była
dla niego wszystkim, ale za późno. Ona już go
nie słyszała, nie mogła usłyszeć.
|