Zniknąłeś, jakby cię w ogóle nie było. Zniknąłeś jak słońce, które przykrywają ciemne, deszczowe chmury. Zaczynam się zastanawiać czy za rękę nie łapał mnie wiatr, czy nie całowałam się z powietrzem i czy nie przytulałam mojego dużego, pluszowego misia? Wiążąc się ze mną wiedziałeś, że jestem dużym dzieckiem, że lubię się śmiać bez powodu, lubię oglądać bajki, zawsze mam
coś w rekach i nie umiem wysiedzieć na miejscu. Wiedziałeś, że wszędzie mam łaskotki i to perfidnie wykorzystywałeś. Miałeś świadomość tego, że będąc ze mną musisz równocześnie być moim opiekunem. Moim ukochanym tatusiem, który zapinał kurtkę, kiedy zrywał się wiatr. Wiedziałeś że kiepsko flirtuję, a okazywanie innym uczuć przychodzi mi z nad wyraz wielką trudnością. Ale wiedziałeś, że potrafię kochać, kochać jak dziecko...bez powodu, tak niewiarygodnie mocno i bezwarunkowo. Wiedziałeś , że będąc ze mną nie będzie łatwo. Jednak w to wszedłeś, lecz nie wytrzymałeś. Rozumiem. Jeszcze nikt nie wytrzymał.
|