żałuję tego teraz. żałuję moich decyzji, i rosnącej z dnia na dzień naiwności w postaci uśmiechu i uczucia, które wypełniało mnie po brzegi. piłam herbatę leżąc w swoim wielkim łóżku gubiąc się gdzieś między kołdrą, a za dużą piżamą. gdzieś pomiędzy rzeczywistością, a dalekim, nieistniejącym światem w kolorze jego oczu. układałam wszystkie dni w jak najlepszy porządek zerkając co jakiś czas na kalendarz. radość przyduszała rozum, który ostrzegał mnie, że bywają też te gorsze chwile. szare godziny, i krzywdzące minuty pozbawione krzty zrozumienia. nie dopuszczałam do siebie możliwości, że wszystko się kiedyś kończy. nawet ta rzekomo najsilniejsza więź, która któregoś dnia uległa pod ciężarem emocji i pękła. pękła rozdzielając dwa bijące równo serca. rozdzielając nas i rozrzucając nasze części po całym mieście pełnym bólu. /happylove
|