Wychodziłam z klasy ktoś podbiegł do mnie, przełożył na ramieniu i biegł ze mną w stronę wyjścia, zorientowałam się że to on - siwe dresy. Wybiegł ze mną ze szkoły, postawił mnie gdzieś za jedną ze ścian szkolnych, uśmiechał się tak tylko dla mnie, patrzał na mnie tak jakby pragął tylko mnie, jak tylko ja bym istaniała na świecie, te iskierki były tylko dla mnie, jego policzki także się śmiały, patrzałam na niego z zachwytem nie mówiąc ani słowa, było niesamowicie, możnaby było powiedzieć, nawet, że nierelanie, połozył swoją rękę na moim policzku, miział deliatnie patrząc jak jeszcze nigdy nie patrzał, powiedział, że mnie lubi, po czym przybliżył się bliżej i jedną rękę położył na moim biodrze, nasze usta dzielily milimetry, powtarzał, że mnie lubi, że mnie bardzo lubi, że mnie uwielbia. cz.[I]
|