Pamiętam spontaniczne wyjście nad jezioro. Był wtedy słoneczny kwietniowy dzień, Zerwaliśmy się ze szkoły,kupiliśmy prowiant i ruszyliśmy. Zajęło nam to około 2 godzin. I wszystko przez wygłupy którym nie było końca. Nad jeziorem rozpaliliśmy ognisko, śpiewaliśmy jakieś durne piosenki i wchodziliśmy do wody.. Wracając wydzieraliśmy się jak najgłośniej tylko mogliśmy, wrzucaliśmy się nawzajem w krzaki i biegaliśmy. To były cudowne czasy, których za nic w świecie bym nie oddała./ lookbutdonttouchmm
|