Noc, a tętno eksploduje ku podstawom świata.
Piękno rujnuje, niszcząc ciepło chłodem stali kata.
Piekło mi brukuje, chyba wieczność mnie oplata.
Czuję, wiem to i dziękuję, bo nie zasługuję na to.
Nadal noc, a przez to chyba mi nie będzie przykro.
Niewidzialny cios kieruje serce me w urwisko.
Za rękę chwyta mnie przestrzeń, nie wiem ile jeszcze sekund,
trzymając powietrze w ręce, z ciszą na bezdechu. / Buka
|