` siedziałam z koleżanką na schodach. `jeżeli od razu nie rozwiążesz problemu, z dnia na dzień będzie stawał się On coraz trudniejszy` - zaczęła nagle. dobrze wiedziałam, o co jej chodziło, a właściwie o kogo - tylko On był moim problemem. `przepraszam, ale jak mam o Nim nie myśleć? jak mam się Nim nie przejmować? - to przychodzi samo, automatycznie` rzekłam zgodnie z prawdą. `może spróbuj się z Nim spotkać, pogadać.` - zaproponowała, ale ja kiwnęłam przecząco głową. `jak ja się z Nim spotkam raz, to potem będę chciała drugi , i następny.` szepnęłam, zapadła cisza. zapewne szukała w myślach dalszego wyjścia z sytuacji. `no to nie wiem jak Ci pomóc, przesrane z tą miłością, i tyle.` skomentowała w końcu wzruszając ramionami. `tyle, to też wiem.` rzuciłam, chowając w twarz w dłoniach. dobijała mnie myśl, że jedyne co mogę zrobić to czekać. czekać, aż sam zniknie z mojej głowy. ; /
|