Siedziała na ławce w parku, w uszach słuchawki, w rękach najlepsze na smutek Kinder Bueno. Lubiła to miejsce. To zawsze tam się z nim spotykała. Teraz marzyla tylko o tym, żeby odejść. Dać spokój. Przy życiu przytrzymywała ją tylko nadzieja, która jej zdaniem już odeszła... Sięgnęła do torebki, wyjęła żyletkę. Przyłożyła do ręki, zrobiła dwa cięcia. Precyzyjne, idealne. Chciała jeszcze raz, ale własnie wtedy czyjaś ciepła dłoń zatrzymała jej ostre ruchy. Odwróciła się. Zobaczyła ukochaną twarz. Jego zawsze wesołe oczy, nagle stały się smutne, pełne przerażenia i grozy. Usiadł obok niej i mocno przytulił. Poczuła, że krwawiąca ręka, zaczyna ją boleć. To znak, że emocje, które trzymała zamknięte na kłódkę w swoim sercu zaczęły jej być obojętne. Chciała usłyszeć, że jest mu potrzebna, że nie potrafi bez niej oddychać. I właśnie wtedy, jakby czytał jej w myślach obiecał, że nigdy jej nie opuści .
|