Wyryłem inicjały w drzewie nad rzeką marzeń. Upiłem się pragnieniem w stawie, którego już nie zobaczę. Odkryłem to, co zapomniane i niedostrzegane, dane, przelane na papier, w ziemi pochowałem. Już tam nie wrócę, gdzieś zapodziałem klucze. I nie powtórzę tego dnia, nie ujrzę pastelowych wzgórz na górze, plastikowych słów, drzew, stróżem być, już tego nie powtórzę, choćbym nie wiem jak chciał uciec stąd. Ta strona zbyt barwna, by babrać się sensem. Ta strona to magia, brak światła, coś więcej. Ta strona to barwa, wszechświata ujęcie. Ta strona tak straszna, tak dziwna... / Buka
|