Spóźnione podsumowanie minionego roku mogę opisać dwoma słowami- nie żałuję. Mimo wszystko chciałabym bardziej się wysilić i zmierzyć z wspomnieniami, więc... zaczynam. 2011 był dobrym rokiem. Niektórzy powiedzą, że skomplikowałam sobie życie moją decyzją, ale ja zaśmieję się i stwierdzę, że wolę zapieprzać 20 kilometrów i widzieć kochane mordki niż pójść na łatwiznę i nienawidzić siebie. Od września prawie każdy dzień witam z uśmiechem, za co dziękuję wszystkim osobom, które się do tego przyczyniają (choć wiele z nich tak naprawdę o tym nie wie).
|