"Na drugi dzień przyszłam na spotkanie ubrana w najlepszą sukienkę. Moje umyte i zakręcone włosy lśniły w słońcu, uśmiechałam się także odświętnie uśmiechem wyuczonym specjalnie dla niego. Czekał na mnie i kiedy spostrzegł, że idę - wybiegł mi naprzeciw. Na ramieniu miał aparat fotograficzny i pod pretekstem robienia zdjęć
ustawiał mnie w słońcu i przyglądał się mojej twarzy. Kiedy tak patrzył na mnie z różnych odległości, mrużąc oczy, wydawało mi się, że zapomniał zupełnie o swoim wczorajszym nastroju. Cieszyłam się ze zwycięstwa odniesionego nad jego smutkiem i uśmiechałam się radośnie, ilekroć prosił mnie o uśmiech."
|