bo widział tylko moje włosy rozwiewane przez delikatny wiatr i notorycznie spuszczany w dół wzrok. obserwował otoczenie - tą ławkę, te liście spadające na parkową aleję. dwa razy zwrócił uwagę na moje dłonie i splótł nasze palce. ja wciąż nie potrafiłam się odnaleźć. moje serce skakało po całym ciele: odrywając się z piersi dopadło stopy, następnie wzbijając się, aż pod gardło. na chwilę zapomniało, że ma trzymać mnie przy życiu, a jedynie zawiesiło je na cienkiej lince. głupiutkie, wierzyło Mu w to wszystko.
|