obudziłam się w środku nocy. obróciłam na drugi bok próbując pozbyć się jego twarzy, która wciąż widniała mi przed oczami. zrezygnowana wstałam i podeszłam do otwartego okna. miasto spało bez jakiekolwiek cienia niepokoju. odetchnęłam głęboko odpalając pierwszego. przymknęłam powieki czując bezradność rozrywającą mnie od środka. dusza pękła. łamała się niczym lód, dochodząc w końcu do serca, które próbowało walczyć. wmieszał się dym i mój gorzki śmiech w tło. poddałam się. nie dałam rady. nie będzie dobrze. nic nie będzie dobrze, bo jego nie ma. nie ma w tym pieprzonym mieście. w tym pieprzonym świecie, w którym mnie pozostawił z chorą pewnością że sobie poradzę. wyrył nasze inicjały i przelotnie pocałował moje usta. odszedł. nie ma go. nie ma niczego. /happylove
|