Jak małe dziecko biegłam do niego, a on rozstawiając ramiona przytulał mnie unosząc w górę i kręcąc się ze mną. Kupował mi balony, gdy byliśmy na jakimś festynie. Zaraził mnie miłością do pomarańczowych cukierków, i dawał mi ich kilogramy. Robił mi herbaty, i utulał do snu. Ale ten sam człowiek, usypywał mi na stole kreski. Podnosił na mnie rękę, obalając kolejnym ciosem. Tygodniami sie nie odzywał mając wyjebane, zdradzał i uzależniał, od siebie, od ćpania, od toksyczności. /improwizacyjna
|