Uwielbiałam jeździć starą karetą swojego dziadka. Tego wieczoru to Lauret-kierowca dziadka od karety wziął mnie na przejażdżkę. Jeździliśmy po piaskowych ścieżkach. Zapadł wieczór a my wracaliśmy już do domu. Nagle kareta zatrzymała się i usłyszałam wierzganie konia. Wyszłam z pojazdu. Koń nie żył, Lauret z resztą też. Przerażona odwróciłam wzrok od zmasakrowanych ciał... i zobaczyłam najpiękniejszego chłopaka z kryształowymi oczami. Uśmiechnął się porywczo i usłyszałam słowa z jego ust ,,Podobasz mi się. Dam ci fory. Sto uderzeń twojego serca. Biegnij najszybciej jak potrafisz." / MOJE
|