Po prawie dwuletnim związku zakończył to, tak bez żadnego konkretnego powodu. Od czasu do czasu przez kilka miesięcy pisaliśmy do siebie co słychać, wydawało się,że jest całkiem ok u Niego. Wkurwiało mnie to,że ma tak idealnie wyjebane kiedy Ja tak bardzo cierpię. W moich myślach było tylko jedno zdanie ' Niech cierpi jak Ja, niech go tak boli jak boli mnie.' Wtedy nie wiedziałam jak bardzo się myliłam. Pewnego dnia pisząc z Nim nie wytrzymał, wybuchł. Napisał jak bardzo mnie Kocha, prosząc o spotkanie gdy tylko się zmieni. Wyznał mi,że jest nieszczęśliwy,że ma ogrom problemów, po prostu nie radzi sobie. Nie mogłam w to uwierzyć on - twardziel, z twardym sercem, nigdy nie mówiący o swoich problemach wreszcie się ujawnił. Tak strasznie bolało mnie,że u Niego nie jest dobrze. Wtedy dotarło do mnie,że naprawdę Kocham Go bardzo mocno i chcę żeby był szczęśliwy, nie pozwolę żeby cierpiał, chcę jego radości! / bellolina
|