jest wieczór. siedzę na parapecie objadając się tabliczką ulubionej czekolady. biorę do ręki komórkę
i przeglądam wszystkie wiadomości od Niego. następnie wyklinam Go w myślach, sięgając po drugi
`zasilacz` - tym razem są to herbatniki. później tradycyjnie ustawiam na tapecie nasze wspólne zdjęcie,
myśląc jak to pięknie razem wyglądamy. gdy już dochodzę do stanu, w którym łzy utrudniają oddech
- zaprzestaje tortur. / MP
|