stanę jutro na balkonie i tonąc bosymi stopami w śniegu zapomnę na chwilę o rzeczywistości. patrząc w bladą poświatę księżyca podsumuję kolejno każdy stracony dzień tego roku. każdą łzę, każdą chwilę, która nie prowadziła mnie do szczęścia. przemknie mi przed oczami mnóstwo obrazów, w uszach zadzwonią słowa, te pierwsze i te ostatnie. przypomnę sobie twarze, miejsca, piosenki. pomyślę, ilu poznałam nowych osób, a z iloma się pożegnałam. kto i co stało mi się bliższe niż kiedyś, czego się wyzbyłam, a czego wyrzekałam. serce zapełni się scenami szczęśliwych momentów, szczerego uśmiechu i bólu, którego w ostatnim czasie nie brakuje. na koniec zatracę wszystkie cienie. staną się już tylko i wyłącznie wspomnieniami, paroma kartkami w zeszytach, zdjęciami. przerobię każdy dzień życia na moją prywatną fotografię w umyśle. a tracąc tak skrzętnie układaną całość podliczę, co te kilkaset dni wniosło do mojego życia, co mi podarowało, ile życia się nauczyłam, niestety nieraz na własnych błędach.
|