pięć po drugiej, ciemno w pokoju. okno otwarte, siedzę przy nim wyciągając z paczki czerwonych marlboro kolejnego papierosa, odpalam go. patrze w niebo, widzę gwiazdy. i przypominam sobie twoje słowa, które mówiły, że te gwiazdy które święcą najmocniej to my. rozejrzałam się. nie było ani jednej.
|